Czy mężczyźni i kobiety są sobie równi?
Znany norweski komik, całkiem na poważnie poszukuje odpowiedzi na to pytanie.
Teza, że różnice widać gołym okiem i nie chodzi tu tylko o fascynujące… „pierwszorzędne cechy płciowe” okazuje się kontrowersyjnym i niebezpiecznym poglądem. Czy norweska nauka może się mylić? Na szczęście pytania zadaje naiwny jak dziecko komik, a to prawie jak wariat.
Harald Meldal Eia przypomina nam, że warto wierzyć własnemu osądowi, a dominujące opinie nie koniecznie są zgodne z prawdą. Obraz kończy się jasną, klarowną i boleśnie oczywistą konkluzją.
Dlaczego bolesną, skoro cały film przypomina lekki familijny sitcom? Bo „Gender Equality Paradox” to tak na prawdę smutna opowieść sile kłamstwa, które ubrane w pancerz poprawności politycznej wpływa na wieloletnią politykę całego państwa, a człowiekowi każe wątpić w ocenę własnego rozumu.
„Dogmat” o równości płci to tylko kropla w pomyjach „jedynie słusznych poglądów”, które codziennie zalewają nasze głowy. Całkowita równość płci to absurd, ale ile absurdów stało się obowiązującą prawdą?