Chrześcijanin, który chce głosić Ewangelię, winien prowadzić dialog ze wszystkimi, wiedząc zarazem, że nikt nie jest posiadaczem prawdy, gdyż otrzymuje się ją wyłącznie w spotkaniu z Jezusem. Zwrócił na to uwagę papież Franciszek w kazaniu podczas porannej Mszy św., której przewodniczył 8 maja w kaplicy Domu św. Marty w Watykanie.

Wraz z nim liturgię koncelebrowali kard. Francesco Coccopalmerio i abp Oscar Rizzato, a obecni byli pracownicy kilku służb Państwa Miasta Watykanu.

Ojciec Święty przypomniał, że św. Paweł w przemówieniu do Greków na Areopagu ateńskim budował mosty, aby głosić Ewangelię i nikogo nie potępiał; zbliżał się on coraz bardziej do serca tego, kto go słuchał, „szukał dialogu”. Dlatego ten Apostoł Narodów, jak nazywano Pawła, był prawdziwym „pontifexem”, czyli „budowniczym mostów”, a nie murów – podkreślił mówca.

Podkreślił, że „chrześcijanin winien głosić Jezusa Chrystusa w taki sposób, aby był On zaakceptowany i przyjęty, a nie odrzucony„. Papież zaznaczył, że św. Paweł wiedział, że głoszenie Jezusa nie jest łatwe, ale wiedział również, że zadanie to nie zależy od niego, on jedynie winien uczynić wszystko, co w jego mocy, jednakże przepowiadanie Jezusa Chrystusa i prawdy zależy od Ducha Świętego.

Jezus mówi w czytanym dzisiaj fragmencie Ewangelii o tym, że przyjdzie Duch prawdy, który poprowadzi wszystkich do całej prawdy, Paweł zaś „nie mówi ateńczykom: «To jest encyklopedia prawdy, poznajcie to, a będziecie mieli prawdę” – kontynuował swe rozważania Franciszek. Zwrócił uwagę, że „prawda nie wchodzi do encyklopedii, (…) ale jest spotkaniem z najwyższą Prawdą, czyli Jezusem„. „Nikt nie jest panem prawdy. Prawdę otrzymuje się w spotkaniu” – zauważył kaznodzieja.

Wyjaśnił następnie, że św. Paweł działał tak dlatego, że jest to sposób Jezusa, „który rozmawiał ze wszystkimi”: grzesznikami, celnikami czy uczonymi w prawie. Apostoł Narodów „naśladował więc postawę Jezusa” – dodał Franciszek. Zaznaczył, że również obecnie chrześcijanin, który chce nieść Ewangelię innym, powinien iść tą drogą, to znaczy słuchać wszystkich.

Zdaniem Ojca Świętego, ostatnich 50-60 lat jest czasem szczególnie pomyślnym w życiu Kościoła, wcześniej bowiem mówiono, że nie można chodzić do czyichś domów, „gdyż nie zostali poślubieni dla Kościoła”, są np. socjalistami czy ateistami, są więc jakby wykluczeni. „To była jakby obrona wiary, ale wznosząc zarazem mury, tymczasem Pan budował mosty. Dzisiaj dzięki Bogu już tak się nie mówi” – stwierdził papież. Wyjaśnił, że po pierwsze, Paweł zajmuje taką postawę, ponieważ jest naśladowcą Jezusa i po drugie, jest on świadom tego, że ma ewangelizować, a nie uprawiać prozelityzm…

Franciszek przypomniał słowa swego poprzednika – Benedykta XVI, iż Kościół „wzrasta nie przez prozelityzm, ale w wyniku swej siły przyciągania, świadectwa i przepowiadania”. I Paweł zajmował taką właśnie postawę: głosił Jezusa, ale nie zajmował się prozelityzmem, a czynił tak, gdyż „nie zwątpił w swego Pana”. „Chrześcijanie, którzy boją się budować mosty i wolą wznosić mury, nie są pewni swej wiary ani Jezusa Chrystusa” – przestrzegł mówca. Zachęcił, aby postępowali tak jak Paweł i zaczęli „budować mosty i kroczyć naprzód”.

Apostoł Narodów „uczy nas tej drogi ewangelizowania, bo tak czynił to Jezus, bo dobrze zdawał sobie sprawę, że ewangelizacja nie jest uprawianiem prozelityzmu” – zaznaczył papież. Dodał, że „gdy Kościół traci tę odwagę apostolską, staje się Kościołem zamkniętym, Kościołem uporządkowanym, pięknym, bardzo pięknym, ale bezpłodnym, utracił bowiem odwagę pójścia na peryferie, tam, gdzie jest tak wiele osób – ofiar bałwochwalstwa, doczesności, słabej myśli”.

Prośmy dzisiaj Pawła, aby dał nam tę odwagę apostolską, ten zapał duchowy, to poczucie pewności. (…) Ci, którzy nie wyruszają w drogę, aby nie popełnić błędu, popełniają błąd jeszcze poważniejszy” – stwierdził na zakończenie swego kazania Franciszek.